Czy minimalizm jest możliwy u dziewiarki?
Każda z nas bez wyjątku za często ogląda piękne, mięciutkie, moteczki w przeróżniastych kolorach, fakturach. Gdyby na oglądaniu się skończyło było by cudnie ale tak się nie dzieję. Nęcą nas i wabią moteczki kochane ale rączki tylko dwie mamy, zaś doba nie chce się wydłużyć. Wszystkie albo prawie wszystkie dziewiarki mają bardzo duże zapasy włóczkowe. Jesteśmy bez wyjątku chomikami! Tak jak pisałam w poście
klik podjęłam się wyzwania, które głównie skupiło się na segregowaniu moich zasobów włóczkowych, drutów i szydełek, jak również czasopism i książek związanych z dziewiarstwem. Postanowiłam uszczuplić te mój chomikowe zapasy. Kilka dni zajęło mi segregowanie motków, ważenie, obfocenie. Sporo już sprzedałam lecz jeszcze cały czas zapasy włóczkowe, są dalej spore. Gdy uporałam się z motkami przyszedł czas na druty i szydełka. Udało mi się je posegregować, a wtedy okazało się, że posiadam sporo zdublowanych szydełek i drutów NOWYCH. Też poszły już w świat. Tu proszę zdjęcia z placu boju, a drutów skarpetkowych ...... banderoli po motkach, etui po szydełkach..... czego tam nie było.
.... a motków ile .... reklamówek......
Jak ja mogłam doprowadzić do takiej sytuacji ? Wnioski i odpowiedzi na te pytania na końcu postu, proszę dotrwajcie. Przegląd gazetek i książek też był owocny i część poszła na bazarek. Ufokiiiiiii, okazało się, że mam ich 5, a właściwie było 7 bo 2 już sprułam, a nad 3 się jeszcze zastanawiam. Właściwie to co sobie zamierzyłam osiągnęłam, choć myślałam, że mam mniej tego wszystkiego, ale tak mi się tylko wydawało. Jakiś czas temu pisałam na blogu, że nie będę rozpoczynać nowej robótki dopóki nie skończę jednej. Uparcie sądziłam, że trwam w tym postanowieniu, pytanie tylko skąd te ufoki? Myślałam, też że kwestię kupowania motków mam opanowaną, i że kupuję tylko to co aktualnie jestem w stanie wydziergać. To też okazało się złudne. Zapasów mam na kilka jak nie na kilkanaście projektów, a co mam postaram się napisać w innym poście. Reasumując minimalizm u dziewiarki.... hm czy jest możliwy? Myślę, że tak! Przede wszystkim zacząć należy od posegregowaniu wszystkich naszych skarbów. Druty do drutów, szydełka do szydełek, włóczki do włóczek itp. Wygospodarować jedno miejsce gdzie wszystko będzie w jednym miejscu (jeśli się da), a po skończonej pracy odkładać na ustalone miejsce druty, szydełka czy inne przyrządy dziewiarki (znaczniki, czytnik rzędów). Musimy dokładnie wiedzieć co, gdzie i ile mamy. Z tym odkładaniem na swoje miejsce muszę jeszcze ze sobą walczyć, ale jestem na drodze. Bardzo dobrym pomysłem z zapasami włóczkowymi jest obfocenie i skatalogowanie z opisami i umieszczeniem tego w komputerze czy w telefonie, naprawdę mają niesamowite możliwości, przydatne nie tylko do przeglądania portali społecznościowych ..... Unikniemy wtedy za każdym razem przerzucania szafy dziewiarki i robieniem bałaganu, w poszukiwaniach bo gdzieś to miałam......, a co najważniejsze unikniemy kolejnego zakupu. A jeśli już go dokonamy to myślę, że bardziej świadomie.
Minimalizm, umiar czy jak to nazwę potrzebny jest w każdej sferze życia. Ja obecnie chcę poukładać całe swoje otoczenie, a zaczęłam od mojego hobby. Nie mówię, że to jest dla każdego ale warto spróbować.
Moje plany dziewiarskie na najbliższy czas:
1. Skończyć piórkowy czarny.
2. Podjąć decyzję w sprawie ufoków (odrębny post).
3. Dziergać z już zgromadzonych zapasów włóczkowych ( odrębny post).
4. Nie kupuję włóczek, drutów, gazetek itp przez najbliższy rok albo nawet i dwa.
5. Odkładać na miejsce i kontrolować sytuację czy aby znowu się nie pogubiłam.
6. Kończyć zaczęte projekty i wtedy zaczynać kolejny.
Moje wyzwanie nie kończy się na tym etapie, zahaczyłam też o swoją garderobę, kosmetyki, buty, bibliotekę, produkty żywnościowe ...... jest jeszcze dużo pracy przede mną ale wiem, że jest to możliwie. Już namacalnie doświadczam tego w życiu codziennym i jest mi z tym bardzo dobrze. Teraz chce aby ten stan porządkowania przestrzeni, życia, trwał dalej. Nie tak tylko przy okazji wiosennych porządków, nie dlatego, że minimalizm ostatnio jest trendy, nie chcę czegoś robić, bo jest teraz modne. Chcę mieć mniej, bo wtedy będę wiedzieć co mam, to takie proste. Może to temat na inny post. Wracając do pytania czy minimalizm u dziewiarki jest możliwy? wszystko zależy od samej dziewiarki ja jednak zasugeruję tutaj stwierdzenie, że u dziewiarki minimalizm to może za dużo powiedziane ale umiar powinien zagościć na dobre. Ja chcę by u mnie zagościł. Polecam poczytać na na ten temat np
tu albo
tu czy też na innych blogach, pełno jest tego w sieci. Każdy z nas musi sam sobie odpowiedzieć na pytanie jaka ilość włóczek czy drutów, czy też ile par butów itp. jest mi do szczęścia potrzebna, wiem jednak, że ale wiem, że mam tego za dużo. Właściwie to już mam tego mniej ha, ha.
A Wy Kochane dziewiarki jesteście w stanie osiągnąć umiar?
Do miłego Small Megi!