To będzie już mój drugi koc, pled, narzuta* (niepotrzebne skreślić), wykonany z zalegających motków o dziwnym składzie, czasem trudnym do określenia. Dziergam od kilku dekad (OMG!) Więc uzbierało się całkiem spora ilość takich motków, a teraz odkryłam (lepiej późno niż wcale) jakie są w zasięgu moich rąk, szlachetne włókna i co dobrego robią dla naszego ciała, to o tych innych zapomniałam. Jednak miejsce w szafach i innych zakamarkach, nie zapomniało. Mało tego, dobre dusze które zarzuciły to cudowne hobby, obdarowano mnie swoimi skarbami i łowami. Tak, paręnaście lat temu to mieliśmy wenę od górali, która gryzła fest i inności kolorowe, równie żrące i na dodatek w mało ciekawych kolorach. Pamiętam o o aniluxsie z Zielonej Góry, można było coś w miarę dobrego kupić. Wracając do moich zapasów, które w czasu pandemii wyszły na wierzch i straszyły mnie. Szukałam w sieci i znalazłam świetny pomysł 10 oczek, gdzie Kamila z otulove wyjaśniła i pokazała w czym rzecz. Marzy mi się taki koc ale z czegoś cudnie ciepłego i miłego, może kiedyś się to ziści.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgj5B0zWWxTs5Bek_hhFT10L7V9Bg-pGp-JDcb_1WBWO81L3zDguODwCf4KkAxaQ4Cx2JX2rNWoekW3bt-_r6y8kBS0_fnbs1fv2EX7U3Y80xhDwF4KhN8i2Z6vfghW9_AO6BRwItAvNPYogtc_PAHZIR0n06rBZ5EsUGlV3COp-SeDdTqYIc0Yn66lTGw/s320/20230514_110009.jpg)
Wymiary finalnie to 2 na 2,40m i nie robiłam sekwencji 10 oczek a 15, jednak zasada jest taka sama. Modyfikacji uległ też kształt, bo miał powstać prostokąt, a nie kwadrat.
Pierwszy popełniłam w przyjemniejszych i bardziej dziewczęcych kolorach, różowym, fioletowym, łosiowym, szarym. Zdecydowanie jest mniejszy 1,70 na 1,70 m.
Polecam ten fantastyczny sposób na wykończenie motków, na które nie macie pomysłów.