poniedziałek, 13 lutego 2017

Czarny, szary, czarny.... i KonMari


Od ostatniego postu minęło dość sporo czasu i można by przypuścić,że nic się nie dzieje, ale wręcz przeciwnie, dzieje i to całkiem sporo. Zarówno na drutach jak i w moich domowych pieleszach. Wszystko za sprawą tej książki Magia sprzątania Marie Kondo. Przy okazji tej książki znalazłam kilka ciekawych blogów zajmujących się minimalizmem, szafą kapsułową czyli minimalizm w garderobie i muszę przyznać, że bardzo ale to bardzo te wszystkie tematy przypadły mi do gustu. Oczywiście książkę Marie Kondo w pewnych momentach potraktowałam z przymrużeniem oka np. witanie się z domem, żegnanie się przedmiotami, ubraniami itp. zapewne ma to związek z tym, że autorka jest Japonką. Dużo przeróżnych opinii na temat tej książki znajdziecie w sieci.  Sami moi czytelnicy osądźcie.
empik
Ja pod wpływem tej książki, jaki i blogów zdałam sobie sprawę z iloma niepotrzebnymi przedmiotami otaczam się, a i podobna sprawa się ma z nadmiarem ubrań, które rzadko lub też wcale nie noszę o torebka i butach nie wspomnę. Nie wiem czy uda mi się w pełni osiągnąć cel jaki sobie wyznaczyłam ale jedno jest pewne, chcę pozbyć się zbędnych przedmiotów (np noże kuchenne miałam ich 15 a używałam 5), książek i garderoby. Jeśli chodzi o włóczki to tutaj minimalizm długo chyba nie za gości ( z wiadomych względów) ale od jakiegoś czasu robię dość systematycznie porządki w swoich zasobach włóczkowych, ale muszę wziąć się za druty i szydełka, a mam sporo tego sprzętu którego nie używam. Zachęcam do lektury i zmierzenia się z porządkowaniem otoczenia.

A co z dzianiem na drutach, ano wydziergał się szal z cekinami i czeka na zblokowanie oraz obfocenie przy dobrej pogodzie, a że dzień dłuższy to pewnie nastąpi to lada momencik. Dziergam chustę Alpejskie Łąki z intensywnie kreatywną, a że to czarne i cienizna więc żmudnie mi idzie, dla przypomnienia  szala i moteczków na chustę klik
Jak na prawdziwą dziewiarkę przystało w tak zwanym między czasie ... między jednym czarnym a drugim czarnych udziergało się coś popielato-szare. Ukończone i zblokowane ale fotki może juro uda się zrobić, więc potrzymam was jeszcze trochę w niepewności co to, to to. Na razie fotka z frontu robótkowego.


Do miłego Pstro

3 komentarze:

  1. Ja jestem typowym chomikiem i mam tego świadomość :) Daleko mi do minimalizmu, ale pewne postępy poczyniłam. W kilku szafach mam troszkę mniej :) A poza tym wyzbykam się też właśnie nieużywanych drutów na przykład! Szara zajawka vardzo ciekawa!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ula mi też daleko do minimalizmu ale staram się, jak będzie efekt dam znać. Pozdrawiam

      Usuń
  2. Minimalizm staram się praktykować od roku. Z różnym skutkiem. Ale wydaje mi się, że powoli idzie ku lepszemu. Tylko w dziedzinie artykułów hobbystycznych się nie udaje - tu kompletnie nie potrafię pozbyć się starych zapasów, wydaje mi się, że to wszystko kiedyś może się przydać. Kupuję też więcej niż zużywam. Też z niezachwianym przekonaniem, że kiedyś się przyda...

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny i komentarz.