Miała być bluzeczka skończona, zszyta, zblokowana i "chodzona". Efekt po zszyciu i zmierzeniu jakoś nie przypadł mi do gustu i było wielkie prucie, a nie noszenie i cieszenie. Zamysł był dobry z tym modelem ale włóczka chyba nie do końca spasowała. A co było prute ano właśnie TO fotka jest a jakże.
Jest już prawie na finiszu, nowe wersja swetra lecz pokażę dopiero efekt końcowy.
No ale jak to ? Dlaczego ? Na zdjęciu wygląda na udany sweterek. Ciekawa jestem jak ta włóczka będzie się zachowywać w noszeniu . Ja zaczęłam robić taki płaszczyk jesienny trochę inspirowany swetrami chaos. Trochę, bo jednak po jakimś czasie doszłam do wniosku, że te wiszące frędzle to nie moja bajka. I do tego projektu używam też m. in. tej włóczki Platinum w kolorze takim jak ten Twój sweterek i złotym.
OdpowiedzUsuńCzekam na Twój nowy sweterek :)
Pozdrawiam serdecznie :)
A mnie się podoba.
OdpowiedzUsuńJaka szkoda... na plaskacza wygląda świetnie...
OdpowiedzUsuńJuż się nie mogę doczekać, kiedy pokażesz nową wersję Twojego sweterka :-)
Pozdrawiam serdecznie.
Prucie to nieodłączna część zabawy dzierganiem zwanej:))Bluzeczka wygląda fajnie ale skoro Ci "nie leży" to nie ma rady.Ja własnie sprułam całą kamizelkę i robi się nowa wersja:)))Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńEch... Tak to jest z tym dzierganiem... Pruć po prosty trzeba, jak nie leży :) Chociaż mi się bardzo podoba. Wobec tego z niecierpliwością czekam na nową wersję sweterka :)
OdpowiedzUsuń