To będzie już mój drugi koc, pled, narzuta* (niepotrzebne skreślić), wykonany z zalegających motków o dziwnym składzie, czasem trudnym do określenia. Dziergam od kilku dekad (OMG!) Więc uzbierało się całkiem spora ilość takich motków, a teraz odkryłam (lepiej późno niż wcale) jakie są w zasięgu moich rąk, szlachetne włókna i co dobrego robią dla naszego ciała, to o tych innych zapomniałam. Jednak miejsce w szafach i innych zakamarkach, nie zapomniało. Mało tego, dobre dusze które zarzuciły to cudowne hobby, obdarowano mnie swoimi skarbami i łowami. Tak, paręnaście lat temu to mieliśmy wenę od górali, która gryzła fest i inności kolorowe, równie żrące i na dodatek w mało ciekawych kolorach. Pamiętam o o aniluxsie z Zielonej Góry, można było coś w miarę dobrego kupić. Wracając do moich zapasów, które w czasu pandemii wyszły na wierzch i straszyły mnie. Szukałam w sieci i znalazłam świetny pomysł 10 oczek, gdzie Kamila z otulove wyjaśniła i pokazała w czym rzecz. Marzy mi się taki koc ale z czegoś cudnie ciepłego i miłego, może kiedyś się to ziści.
No kocyk fantastiko, pomysł świetny na wykorzystanie resztkowych kłębuszków bardzo się cieszę że zobaczyłam to u ciebie .Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję. Już kilka razy próbowałam wrócić ale instagramie skuteczne mnie od tego oddalał 🤪. Mam nadzieję że tym razem to ja wygram w tej potyczce😁. Pozdrawiam
UsuńBardzo fajny pomysł,resztek zawsze mnóstwo zalega a kocyk się przyda.
OdpowiedzUsuńDokladnie 😃
UsuńOjej - też robię podobny koc i też już bardzo długo! Nie wiedziałam, że można robić z 10 oczek - mój powstaje radośnie - ile oczek wyjdzie, tyle jest. Zmotywowałaś mnie do szybszego skończenia go i pokazania na blogu - dziękuję!
OdpowiedzUsuńRób i pokazuj!
Usuń