środa, 25 lipca 2018

Cisza, ale nie nic nie robienie.

Cisza na blogu ale wokoło mnie dużo się dzieje. Dziergam mało, bo nie mam czasu (buuu :( ), za to moje dłonie pracują inaczej. Nigdy nie przypuszczałam, że wezmę pędzel czy wałek i będę malować ... dziś zajawka, jeśli będzie chcieli poznać szczegóły, napiszę osobnego posta. Kuchenny stół i taborety przeżyły swoje 15 lat w starej kuchni i spełniły swoje zadanie znakomicie, dlatego dostały zaproszenie do nowego mieszkania. Aby nie czuły się gorsze w nowym otoczeniu zrobiłam im mały lifting. To był mój naprawdę pierwszy raz.


przed

po

po

przed
Do miłego Small Megi

9 komentarzy:

  1. Świetne uczucie, gdy samemu odmieniło się mebel, który przez lata się opatrzył. Od dwóch lat przemalowuję to, co w domu mi się znudziło. Życzę dalszych sukcesów w "malowankach". Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, teraz ponownie oko cieszą :) pozdrawiam

      Usuń
  2. No i pięknie! Nikt by nie powiedział, że to nie nowe. Ja też ostatnio przemalowałam coś i sprawiło mi to ogromną radość :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, fakt stare ale w nowej odsłonie! Pozdrawiam :)

      Usuń
  3. Mebel dostał drugie życie.Pięknie wykonane.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. I masz teraz nowe meble:) A takie odnowione własnoręcznie cieszą bardziej!
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  5. to chyba zaraźliwe, bo też maluje meble- trzeci rok, ale ja sie nie przeprowadzam i mi sie nie spieszy:)
    i już szykują sie kolejne;D
    Stół wyszedł świetnie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Tak malowanie wchodzi w krew, że jeszcze na żółto malą komodę pomalowałam dla córki 😀

      Usuń

Dziękuję za odwiedziny i komentarz.